Toksyczne związki.

Panna Migotka

Bo to jest tak. Poznałam świetną laskę, bez kitu, zaje*iscie się z nią dogaduję.
Problem w tym, że ona ma faceta.
Nie, nie jestem les, do cholery. -.-
Problem w tym, że facet jest... mówiąc delikatnie - poje.bany.
Na nic jej nie pozwala, ze wszystkiego musi mu się spowiadać, pytać o pozwolenie na każde wyjście.
Kiedyś byłyśmy w kinie - zaczął jej grozić. I mi przy okazji też.
Na swoje nieszczęście następnego dnia przyjechał do szkoły. Trochę z nim... pogadałam. Na jakiś czas się uspokoił, ale nie na długo.
Znowu zaczyna mu odbijać.
Laska chodzi zapłakana, wykończona psychicznie, a ja nie wiem co robić.
Chcę pomóc, ale nie wiem jak, bez kitu.

Poje.banie z pomieszaniem, nie ?
Miałyście kiedyś styczność z toksycznym związkiem ?

b@czu$

Spotkałam się z takim związkiem...
To jest tak, że jak ma sie kotka, to jest dobrze, ale jak kotek chce sam o sobie zadecydować, to narusza władzę Pana i Władcy...
Tego wszechmogącego, cholernego zdobywcy...

Qumigusce

Nie miałam takiego zwiąsku, więc nie wiem jak doradzić Sad (1)